4

Mój mózg ma 300 MB.

Posted by Morri on 12:52 in , , , ,
Zacznijmy od tego, że jak na porządną geekusę przystało, jestem fanką sci-fi. Zakochaną po uszy w serialu Battlestar Galactica (który zresztą jest nową wersją serialu z lat 70-tych, w którym grała znana z Doktorki Quinnowej Jane Seymour, ale o tym będzie w innym poście, albo wcale). Serial był cudny. Niby opowiadał o tym, jak ludzie piorą się z robotami, co każdą panienkę z dobrego domu uzurpującą sobie prawo do myślenia powinno z miejsca przyprawić o konwulsje, palpitacje, globusy i inne klawe przestarzałe słowa... Ale robił to z całkiem innej perspektywy. Jakoś tak po ludzku i wiarygodnie. Na dodatek na tle fenomenalnej muzyki, o której już pisałam. A w ogóle to były całkiem inne roboty, więc przestańcie się czepiać, tak?

Galactica się skończyła i zrobiło się smutno. Producenci postanowili jednak, że nie pozwolą kotu zapłakać się na śmierć. Nakręcili tzw. spin-off (dla niewtajemniczonych: wyjmujemy sobie z dobrze sprzedającego się serialu jakiś wątek i robimy z niego całkiem odrębny, ale też dobrze się sprzedający serial).

Caprica City, pięćdziesiąt parę lat przed zagładą. W mieście pojawia się sekta, która w przeciwieństwie do politeistycznych Caprican, wyznaje wiarę w jednego boga. Ludzie którzy sądzą, że istnieje jedna nadprzyrodzona istota, która jest wszechwiedząca, wszechmocna i ma prawo wyznaczać granicę między dobrem a złem, wydają się władzom niebezpieczni. Totalitaryzm, a fe.
W zamachu bombowym ginie nastolatka. Jej ojciec, obrzydliwie przystojny, jeszcze bardziej obrzydliwie bogaty geniusz komputerowy, postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o życiu córki logując się do jej holodecku. Trafia do wirtualnego klubu, gdzie dzieciaki reprezentowane przez swoje trójwymiarowe avatary robią wszystko, czego w RL nie mogą. Strzelają do kolegów, walą nauczycieli po twarzach i używają sobie w orgy roomach.

Mówi Wam to coś? No właśnie.

Tatuś, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, znajduje tam córeczkę. Latorośl okazała się jeszcze bardziej genialna niż tatuś i znalazła sposób na stworzenie swojej kopii. Podobno zawartość naszego mózgu zmieści się w 300 MB danych. I nie chodzi o to, jak te dane zapisać, ale jak je przetwarzać, aby stworzyć proces jak najbliższy myśleniu.

I tu zaczynają się pytania... Czy można przywrócić kogoś do żywych umieszczając jego umysł w syntetycznym ciele? Bo przecież najważniejsze jest to, co mamy w środku. Podobno. Ale czy myślenie to wszystko co mamy? Czy to dalej będzie ta sama osoba.

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że po Twojej śmierci Twój avatar zostaje w SL. Że ktoś z Twoich bliskich odwiedza Cię. Że chce Cię zabrać z powrotem do domu.

KAŻDY, kto podchodzi do SL z odrobiną namysłu (nieco większą niż "w co mam się ubrać?" i "gdzie dziś jest jakiś contest?") powinien obejrzeć pilotowy odcinek Caprica.

Reszta podobno dopiero w przyszłym roku.

Smacznego. Chociaż jestem pewna, że troszkę się zadławicie.

Aperitif:


4 Comments


grr... no hejtju...
a dlaczego, to zobaczysz, jak puszcze mojego czekajacego na ruch Ayu posta...

No slowo daje, ze Cię nie lubię! :)


ekhmm BG się skończyła
Buuu mimo iż jakoś tylko kilka odcinków widziałem to BG można rzecz właśnie za klimat si-fi pokochałem ^^'


No szlag by to.
Kolejna co to niby mimowolnie zmusza moje skromne 300 mb do swobodnej cyrkulacji.
Plaga jakaś? :P


z tymi 300 MB to jednak raczej przesada, tym bardziej, ze sama struktura obrabiająca informację to też informacja, w oryginalnej informacji nie zawarta - coś mętnie wypadło :), a komputer chyba nie może być mniej złożony od programu - ale informatykiem nie jestem więc pewności nie mam co do ostatniego twierdzenia,

problem tez w tym, ze chyba jeszcze bardzo długo nie będziemy mieli pojęcia co przepisywać, (połączenia? jakieś białka? kwasy nukleinowe?) jak tą informację sczytać ze źródła, dlatego nie wiem jak można było dokonać tego szacunku, tak że wydaje mi się, że kopiowanie nas na maszyny to baaardzo odległa perspektywa
znacznie wcześniej spodziewałbym się, odrębnej maszynowej świadomości niż kopiowania naszej, tym bardziej że jest ona bardzo płynna :)i pewnie raczej córką chaosu a nie udawanej przypadkowości jak to zdaje się jest z liczydłami, które kostką chyba tak uczciwie nie potrafią rzucić tylko jakieś pseudo przypadkowe liczby generują, chyba że nie jestem na bieżąco i jakieś przypadkowe oscylacje czegoś tam są wykorzystywane :D
albo kostki domontowano w procesorach

no cóż pewnie przemawia przeze mnie jakiś organiczny szowinizm...

a wiec sądzę że, choć życie awatara to nie bułka z masłem, póki co nie ma się co bać, że nas tam przepiszą, bo nie do końca wiadomo co przepisywać...

Copyright © 2009 Żyje się co najmniej dwa razy. All rights reserved. Theme by Laptop Geek. | Bloggerized by FalconHive.